domki nad samym morzem

Justyna Fiedoruk

"Synowa zaproponowała mi wspólne wakacje. Już ja wiem, na co liczy, mowy nie ma"

"Synowa zaproponowała mi wspólne wakacje. Już ja wiem, na co liczy, mowy nie ma"

Wielu młodych rodziców zabiera ze sobą na wakacje również dziadków. Okazuje się, że im samym nie zawsze taka opcja pracuje. "Synowa zaproponowała mi wspólny wyjazd nad morze. Wiem doskonale, na co liczy, raz się nabrałam, więcej nie ma opcji" - opowiada nasza czytelniczka Beata, która otwarcie mówi, że "woli zostać w domu", niż jechać z rodziną syna.

"Mam dość stania przy garach na wczasach. Mąż i dzieci muszą się dostosować"

Patrycja co roku jeździła z mężem i dziećmi do ośrodka nad morzem. Aby zaoszczędzić, gotowała w domku, ale tym razem chce postawić rodzinie ultimatum. "Zamiast na dwa tygodnie nad Bałtyk, wolę pojechać na tydzień na all inclusive do Egiptu. Chcę poopalać się, popływać w ciepłej wodzie i pić drinki z palemką. Zero garów i odkurzacza. Mąż może kręcić nosem, że drogo, a dzieci narzekać, że to wakacje bez równieśników z którymi bawiły się nad Bałtykiem. Jeśli nie ulegną, trudno. Wolę zostać w domu" - twierdzi.

Jako dziecko jeździłam na obozy i kolonie za darmo. "Teraz muszę zapłacić kilka tysięcy, świat oszalał!"

Zbliża się koniec roku, rodzice więc od dawna rezerwują obozy, kolonie dla swoich dzieci, by zorganizować im wakacje i opiekę w wolnym czasie. Dwutygodniowy wyjazd to wydatek rzędu kilku tysięcy złotych. "Jestem w szoku, za dwa tygodnie nad morzem mam zapłacić ponad 5 tys., ja kiedyś jeździłam za darmo!" - denerwuje się Ewa, mama jedenastoletniej Zuzi i siedmioletniego Filipa. Obawia się, że na wspólne wakacje nie będzie ich w tym roku stać.